Zimy w tym sezonie w moich okolicach było niewiele - ale zdarzył się w styczniu jeden piękny, mroźny dzień, gdy mróz chwycił po deszczu i odwilży i skuł całą tę wodę na gałęziach i liściach, otaczając wszystko niemal szklaną powłoką.
Wybrałam się wtedy na fotograficzny spacer do parku...
A na śniegu pozostały tylko subtelne ścieżki mieszkańców parku
Za to na moim balkonie pojawił się zdecydowanie zmarznięty gość
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz