A few years ago a natural basin in the woods, right by the road, was flooded, creating a pond. Submerged roots of the trees, without the access to the air, started to die. Gradually this part of the woods transformed into quite a spooky looking place with bare trunks of dead trees emerging from the water.
I've been wanting to go there for photos for a few years now and today somehow I stole an hour of this early spring day and off I went.
Peculiar charm.
obrazy bez ramki
piątek, 9 marca 2018
niedziela, 15 października 2017
sobota, 16 września 2017
sobota, 15 lipca 2017
Mdina two years later...
What are two years for a city a thousand years old?.... Nothing. When I am in Mdina, this is what I feel, time does not exist there...
I came back to Mdina after two years. Again I was under its spell.
I came back to Mdina after two years. Again I was under its spell.
niedziela, 30 kwietnia 2017
runmageddon
Lubię biegać, ba, nie mogę bez tego żyć. Ale przyznam, że rola fotoreportera na Runmageddonie całkowicie mi wystarczyła :)
wtorek, 15 listopada 2016
chwytanie światła
Jaka smutna ta jesień, jaka szara i zimna... Październik minął w tym roku z kilkoma zaledwie słonecznymi, ciepłymi dniami, z czego jeden udało mi się wykorzystać na spacer z aparatem w ręku.
niedziela, 25 września 2016
RUN sunsets
Na Reunion wszystko jest RUN. Biegaczom się kojarzy z bieganiem, niebiegaczom nie wiem z czym, w każdym razie zachody słońca bywają pierwszorzędne. No nic człowiek nie poradzi, że to takie kiczowate :)
sobota, 17 września 2016
solid water
Mojej obsesji na punkcie morza chyba nie warto nawet komentować.... :) Na wyspie Reunion próbowałam schwytać to, co nieuchwytne, zatrzymać to, co nie ustaje nigdy.
poniedziałek, 4 stycznia 2016
landszaft komórkowy
Wiecie jak to jest, być w okolicznościach fotograficznie zachwycających i nie mieć ze sobą aparatu?.... Z tej strasznej opresji wyratował mnie na szczęście mój telefon komórkowy, który pozwolił zabrać ze sobą widoki zimowego słońca nad stawem, nad który zaplątałam się biegając. A chwila była wyjątkowa, bo był to grudniowy dzień, godzina około 14 czy 15, więc w grudniu to już prawie słońce chyliło się ku zachodowi, i tak też wyglądają zdjęcia. I chmury takie były plastyczne, i woda tak spokojna....
Wprawdzie jakość zdjęć mimo wszystko nie ta sama, ale w końcu ten blog jest tylko szufladą, w której układam moje ulubione obrazy...
poniedziałek, 9 listopada 2015
jesień odchodzi w słońcu...
Takie dni są jak kaprysy natury, która akurat miała dobry humor. Olśniewające słońce nisko nad horyzontem, długie cienie konarów na kobiercach z liści, ostatnie przebłyski kolorów, nadzwyczajne ciepło...
Tak było wczoraj, 8 listopada, ostatni uśmiech złotej jesieni, która odwróciła się na pięcie i zniknęła za horyzontem, zostawiając szare dżdżyste niebo, chłód i mrok.
Tak było wczoraj, 8 listopada, ostatni uśmiech złotej jesieni, która odwróciła się na pięcie i zniknęła za horyzontem, zostawiając szare dżdżyste niebo, chłód i mrok.
Subskrybuj:
Posty (Atom)